O See Bloggers w skrócie
15:44
Tak, w miniony weekend udało mi się wyrwać do trójmiasta na mój pierwszy See Bloggers- i mam nadzieję że nie ostatni. To było moje pierwsze zetknięcie z tego typu wydarzeniem. Tyle blogerów z różnych dziedzin w jednym miejscu. Oj działo się. Do tego nie obeszło się bez mocniejszych wrażeń- ktoś podmienił mi kurtkę (już miałam wizję powrotu do Słupska w samym swetrze) i oczywiście przegapiłam miejsce przesiadki na pociąg. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie dla mnie :)
Troszkę jednak o moich wrażeniach:
Po pierwsze- ludzie. Jacy ludzie są, wszyscy wiedzą, ale jacy są blogerzy? Spotkałam się z opiniami że jesteśmy wyniosłymi mrukami. Zapatrzonymi w cybernetyczny świat, małe piksele... ale nie. Bloger to istota otwarta. Na każdym kroku ktoś do mnie zagadywał, pytał o czym prowadzę bloga (najfajniejsza reakcja na to o czym piszę i ile czasu- "To da się 3 lata pisać o lakierach?!"- tak DA ^^). Więc bloger to istota otwarta i bardzo sympatyczna- przynajmniej dla mnie :)
zdjęcie: Marcin Walencik, www.instagram.com/instasetter |
Po drugie- same wykłady. O czym były, czego się nauczyłam- nie będę wypisywać. Nauczyłam się naprawdę sporo. Teraz będę próbowała wdrążyć kilka nowych rzeczy w mojego bloga. Po pierwsze- powinnam w końcu zmienić domenę... bardziej przyglądać się statystyką. Popracować nad jakością zdjęć i mocniej je ujednolicić. I powinnam jednak częściej pisać. Ale teraz będzie na to czas.
Po trzecie- wykłady, wykładami, ale były też warsztaty. Udało mi się załapać na warsztat z Organique i makijażu z firmą FM. Na tych pierwszych- tworzyłam swoją maskę z białej glinki, na tych drugich posłuchałam troszeczkę o ty jak się malować. Do tego stworzyłam swoją kanapkę ze stoiskiem LIDL- tak, wyszła kiepsko- ale byłam straszliwie głodna :D Więc myślałam tylko o ty by jak najszybciej ją zjeść. Mimo wszystko, pan który pomagał przy uwiecznieniu kanapki na zdjęciu dał mi parę fajnych rad (jakim to ja jestem fotograficznym laikiem!).
Po czwarte- Impreza! Oj tak... nie bym stwierdziła że to był najfajniejszy punkt imprezy... ale był zacny. Impreza w stylu retro- wchodząc do klubu czułam jak bym przeniosła się w czasie. Było naprawdę fajnie. Do tego w luźniejszym klimacie można było poznać ciekawe osoby- bo w końcu alkohol łączy ludzi ;) I po pląsać na parkiecie. Aż było żal wychodzić.
To chyba tyle z mojego podsumowania.
A więc pytanie- czy warto jeździć na takie eventy? JASNE ŻE WARTO!
Jak nie po to by zgłębić wiedzę, to chociaż by poznać nowych, ciekawych ludzi. Choć lepiej zgłębiać wiedzę ;) Bo warto być świadomym blogerem.
8 komentarze
Pewnie że warto! :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa :) Może mi też kiedyś uda się być na czymś podobnym :)
OdpowiedzUsuńNie mogę tego przeżyć, że nie pojechałam...
OdpowiedzUsuńNa pewno Świetne są takie spotkania!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i następnym razem nie przegapię zapisów i też się pojawię :))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego spotkania :)
OdpowiedzUsuńZ relacji w mediach internetowych wnioskuję, że impreza była ciekawa i profesjonalna. Na pewno będę na kolejnej edycji - jeśli nie tej imprezy, to innej, poświęconej blogosferze ;) Blogosfera musi trzymać się razem;) Oczywiście nie mam na myśli blogów typu test breloczka do kluczy itp. ;D
OdpowiedzUsuńWarto!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarze.
Każdy sprawia mi wielką radość i z przyjemnością je czytam.
Jednak proszę o nie umieszczanie w komentarzach zaproszeń na swoje blogi, rozdania i innych reklam.