O tym co czytam, czytałam i oglądałam słów parę...
09:56
Dzisiaj mam 12h w pracy, już umieram z nudów. Postanowiłam napisać słów parę o filmie i książce, które ostatnio zrobiły na mnie niemałe wrażenie. W prawdzie w kinie na tym filmie byłam dobre 2 tygodnie temu i niewiele już pamiętam poza tym że był fajny, ale książkę skończyłam czytać dosłownie przed chwilą. Mowa tu o osławionym ostatnio Hobbicie. I nie myślcie sobie że najpierw poszłam na film, a potem sięgnęłam po książkę... nie, książkę przeczytałam w wieku chyba 10 lat jako lekturę szkolną (jak się okazało miałam jako jedna z nielicznych tą książkę jako lekturę szkolną, a ja naiwnie myślałam że to lektura obowiązkowa we wszystkich szkołach i podczas mojej krótkiej przygody w księgarni wszystkim rodzicom polecałam tą książkę mówiąc że ich pociechy i tak to będę musiały przeczytać na zajęcia). Ale jak można się domyśleć- niewiele z książki po takim czasie zapamiętałam. Dla tego w kinie siedziałam jak zaczarowana (poza pierwszymi minutami, które wydawał mi się strasznie drętwe) i delektowałam się tym jak to fajnie Jackson przedstawił. Film zrobił na mnie takie wrażenie że kolejne dwa dni ciągle o tym myślałam aż postanowiłam sięgnąć po książkę i przypomnieć sobie jak to Tolkien widział, a jak reżyser przedstawił. No niestety sporo różnic było (choćby same pościgi Goblinów- książka pod tym względem była troszkę nudniejsza) no ale nie da się tego uniknąć w żadnej adaptacji filmowej. I tak byłam zachwycona filmem i nawet cieszyłam się że film podzielili na części dzięki czemu nasza przygoda z uroczym Bilbo nie skończyła się tak szybko.
A co teraz czytam? Znowu opisy jak to Ana i jej wewnętrzna bogini podniecają sie na widok Pana Greya :) Czyli Nowe oblicze Greya.
6 komentarze
Nie oglądałam tego :)
OdpowiedzUsuńto tez była moja lektura ;)
OdpowiedzUsuńfilmu jeszcze nie widziałam ;)
Bardzo przyjzany blog ;) zapraszam do siebie i dodoaje do obserwowanych ;)
czyli nie jestem odosobniona i inni też czytali to w szkole jako lekturę :)
Usuńwidzialam ten film ale w ogole mi sie nie podobal cale szczescie ze nie poszlam na niego do kina tylko obejrzalam w domu :P
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie i wspolnego obserwowania
sto lat temu mój brat prawie zmusił mnie do przeczytania Hobbita, ale dobrnęłam do połowy i wymiękłam. Może za młoda byłam, sama nie wiem. Na filmie byłam w kinie i warto go zobaczyć chociażby dla tych pięknych krajobrazów Nowej Zelandii :) Fabuła z resztą też niezła :)
OdpowiedzUsuńFilm jest genialny... Ja zrobiłem niestety mały błąd. Najpierw udałem się do kina na film, a dopiero teraz czytam książkę, ale cóż...lepiej późno niż wcale:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarze.
Każdy sprawia mi wielką radość i z przyjemnością je czytam.
Jednak proszę o nie umieszczanie w komentarzach zaproszeń na swoje blogi, rozdania i innych reklam.